sobota, 11 lipca 2015

Rozdział 6 Walka na moście - ostateczne starcie.

    No i mamy kolejny rozdział. Mam nadzieje, że będzie się podobał. Miłego czytania
**************

          Nastał kolejny dzień. Drużyna Kakashiego po zjedzeniu śniadania razem z Tazuną ruszyła na budowę. Nie było tam zbyt wiele do roboty, więc każdy zajął się sobą przy okazji pozostając czujnym. W pewnym momencie na moście wybuchła panika. Zaczęła pojawiać się mgła. Wszyscy budowniczy zaczęli uciekać do wioski, do swoich domów. Shinobi Konohy szybko zebrali się koło siebie i wyglądali przeciwnika. Długo nie musieli czekać. Z mgły naprzeciwko nich wyszedł ich stary znajomy – Zabuza oraz jak się okazało tajemniczy Anbu. „A jednak miałam rację odezwała się w myślach Noriko.
- Teraz dokończymy to co nam przerwano, Kakashi. - odezwał się Momochi.
- Już nie mogę się doczekać. - odpowiedział Hatake, wyciągając kunai i odsłaniając lewe oko.
Wiesz co robić, Haku. - zwrócił się do swojego kompana Zabuza.
- Hai. - gdy tylko zamaskowany odpowiedział, zniknął w lustrze, które się koło niego zmaterializowało, po czym zniknęło. Zabuza i Kakashi nie czekając na nic ruszyli do ataku. Na początku spierali się bronią. Ten pierwszy swoim wielkim mieczem, a drugi zwykłym kunai. Nikt nie mógł zdobyć przewagi, więc odskoczyli od siebie. Równocześnie zaczęli składać pieczęcie.
- Suiton: Suirydan no Jutsu - wypowiedzieli obaj i po chwili dwa ogromne wodne smoki zderzyły się ze sobą nad ich głowami. Nim woda całkowicie opadła, oni znowu zwarli się ze sobą. Atak. Unik. Parowanie. I tak cały czas.
          W tym samym czasie kawałek dalej, trójka geninów z Konohy starała się przeciwstawić ninja w masce. Mimo, że współpracowali tak jak ich uczył sensei, to nie dawali rady. Przeciwnik był dla nich za silny. Postanowili po raz kolejny zaatakować. Wszyscy chwycili za kunai i ruszyli. Dla przeciwnika nie było to problemem. Najpierw zajął się Sakurą, która pod wpływem kopnięcia odleciała spory kawałek i straciła przytomność. Pozostałej dwójce udało się jakoś zrobić uniki i oddalić się.
- Zostaliście sami. Załatwię to szybko. - odezwał się zamaskowany i stworzył pieczęć. Dookoła niego i dwójki czternastolatków zaczęły powstawać lodowe lustra. Shinobi Mgły wszedł do jednego z luster i po chwili był już w każdym. Sasuke jako użytkownik Katon spróbował zniszczyć to więzienie.
- To nic nie da. - dobiegł ich głos ze wszystkich stron - Jesteście zdani na moją łaskę- w jednej sekundzie przygotował senbony i nimi rzucił. Konohańczycy zdążyli tylko wyciągnąć kunai, by się obronić. Udało im się.
- No nieźle. Ale co powiecie na to. - ponowny atak senbon. Tylko tym razem o wiele szybciej. Ledwo, ale znowu im się udało. Zamaskowany przypatrywał się im przez chwilę.
- Nie jesteście tacy najgorsi. Niestety nie mam wyboru. Muszę was zabić- kolejny atak był inny. Najpierw z jednego lustra wyleciał starszy shinobi atakując młodych ninja, po czym chował się do przeciwnego lustra i stratował z następnego. Działo się to jednak tak szybko jakby kilka osób atakowało geninów. W końcu atak się skończył. Dzieciaki ledwo stały na nogach. Noriko przymknęła oczy i przykucnęła na jedno kolano. „Kurama masz jakiś pomysł co zrobić?” spytała się swojego bijiu. Nie doczekała się jednak odpowiedzi, bo usłyszała krzyk Sasuke.
- Głupia! Uważaj! - zdążyła otworzyć oczy jak poczuła, że jest popychana. Leżała na plecach a nad nią wisiał ciemnowłosy. Po chwili osunął się jej w ramiona.
- Jakie poświęcenie. Szkoda, że na nic się zda. - blond włosa usłyszała głos swojego przeciwnika. Odłożyła ostrożnie Sasuke na ziemie i podniosła się. Została sama. „Noriko, jedynym sposobem na uwolnienie się jest użycie mojej chakry.” usłyszała potężny głos lisa.
- Pora na ciebie. - odezwał się ponownie zamaskowany.
- Jeszcze zobaczymy. - odezwała się pewnie Noriko. Po chwili dookoła niej zaczęła krążyć czerwono-pomarańczowa chakra. Powietrze zaczęło robić się naprawdę gęste.
- Co to jest! - po głosie można było wyczuć, że zamaskowany jest zdziwiony i przerażony.
- Zaraz będzie koniec twojego jutsu. - powiedziała niebieskooka. Chakra dziewięcioogoniastego jeszcze bardziej zwiększyła swoja ilość i lodowe lustra zaczęły pękać. Gdy pękło ostatnie lustro przeciwnik geninów został odepchnięty.
- Czym ty jesteś- tym razem szepnął przestraszony.
          W tym czasie u Kakashiego i Zabuzy trwała zacięta walka. Właśnie odskoczyli od siebie, gdy poczuli ogromne ilości chakry.
- ż za chakra, aż czuć od niej nienawiść, zło, a nawet chęć zabijania. - powiedział uśmiechnięty Zabuza spoglądając w stronę walki swojego towarzysza. Nie widział jednak nic, ponieważ wszystko zasłaniała mgła. „Kyubi!! Muszę szybko to skończyć!” krzyczał w myślach szaro-włosy.
- Koniec zabawy, Zabuza. - odezwał się zwracajac uwagę przeciwnika na siebie. Szybko złożył pieczęcie - Kuchiyose no Jutsu. - dookoła Momochiego pojawiło się osiem psów ninja i wszystkie w jednej chwili rzuciły się na niego. Wynik był taki jakiego oczekiwał Hatake. Demon z Ukrytej Mgły został unieruchomiony. „Pora teraz na koniec”. Ponownie zaczął składać pieczęcie. W jego dłoni pojawiła się jakby kula wyładowań elektrycznych. W powietrzu rozszedł się świergot 1000 ptaków.
- Chidori!!
          Noriko napierała na swojego przeciwnika dalej używając chakry swojego przyjaciela. Anbu ledwo unikał jej ciosów. W końcu oberwał z prawego sierpowego i odleciał na parę metrów. Gdy się podniósł stanął jak wryty.
- Zabuza-san. - szepnął tylko, po czym zniknął w lustrze. Niebieskooka wiedząc gdzie ruszył jej przeciwnik wycofała chakre Kuramy i ruszyła za nim. W stronę walki swojego senseia. Jednak nie spodziewała się widoku jaki ujrzała. Tuż przed Zabuzą stał jego towarzysz, który przyjął na siebie cios Kakashiego Hatake. Cios ostateczny. Jego maska, już wcześniej przez nią nadpęknięta zaczęła się zsuwać. Gdy całkowicie spadła, ukazała twarz młodego mężczyzny, wyglądającego na góra 18 lat, o kobiecej urodzie. Jounin Konohy wyciągnął swoją rękę z jego ciała, a to opadło bezsilnie na ziemie.
- Kakashi, my będziemy już spadać- odezwał się Pakkun, po czym wszystkie psy zaczęły znikać.
- Kontynuujmy naszą walkę, Kakashi. - powiedział Zabuza nawet nie parząc na martwe ciało.
- Właśnie zginął twój towarzysz, w twojej obronie. Nie obchodzi cię to? - spytał sharinganowiec przypatrując się mu.
- To była zwykła broń, narzędzie w moich rękach. Narzędzia się kiedyś psują i trzeba je wymienić na nowe. - odezwał się beznamiętnie.
- Powinieneś choć teraz, ten jeden raz potraktować go z szacunkiem. W końcu oddał za ciebie życie. - tym razem głos zabrała blond-włosa.
- W tym momencie nie jest dla mnie już nic wart. -skierował te słowa bardziej do siebie - Walczmy dalej.! - tym razem słowa wypowiedział do szaro-włosego.
- Sensei, mogę się nim zająć- niebieskooka spojrzała na nauczyciela. Kakashi przyjrzał się swojej uczennicy, po czym kiwnął lekko głową na znak zgody.
- A co ty mała dziewczynko możesz mi zrobić? Rozśmieszyć mnie na śmierć- zaśmiał się Zabuza zaczynając iść w jej kierunku.
- Dużo więcej niż myślisz. - szepnęła tak, że tego nie usłyszał. Następnie wyjęła z kabury jeden kunai i nim rzuciła.
- Tylko to potrafisz? - śmiał się nadal Momochi. Postanowił że jak broń zbliży się na odpowiednią odległość to ją po prostu złapie. Dziewczyna tez czekała na odpowiednią chwilę. Zabuza w ogóle nie przejmował się kunoichi, całą swoją uwagę skupił na kunaiu. Jakie było jego zdziwienie, gdy dojrzał, że to nie taki zwykły kunai, tylko potrójny. Nie zdążył nawet pomyśleć gdzie już taki widział, bo niebieskooka pojawiła się przy nim w żółtym błysku, by następnie wbić mu owy kunai w brzuch. Starsi ninja byli zszokowani. Mgły, bo pokonała go taka dziewczyna, a Kopjujący Ninja, ponieważ ostatni raz widział tą technikę ok. 14 lat temu. „Muszę z nią porozmawiać.” rzucił w myślach Kakashi. Noriko szybko wyszarpnęła ostrze z brzucha przeciwnika a ten zaczął upadać na ziemię.
- Jesteś silną kunoichi. - odezwał się plując krwią - Już chyba wiem co chciałaś mi wcześniej przekazać. Teraz gdy umieram chciałbym, by był przy mnie Haku. Byśmy się spotkali w zaświatach. Ale to raczej będzie niemożliwe... - znowu kaszlnął krwią. - Ja trafię do najgorszych głębi piekła, a on w piękne miejsce, czyste, dokładnie tak jak on... - krew znowu my przeszkadzała - Dla mnie nie będzie tam miejsca.
- Nigdy nie wiesz co cię czeka. - odezwała się stojąc nad nim.
- Chciałbym go ujrzeć ten ostatni raz... - Zabuza próbował się podnieść lecz marnie mu to szło. W końcu Hatake się nad nim zlitował i zaniósł go do jego towarzysza. Był taki szczęśliwy, że może go ujrzeć ten ostatni raz. Gdy tak na niego patrzył, wydawało mu się, że on tylko śpi.
Tę miłą chwilę przerwał śmiech. Wszyscy spojrzeli w jego kierunku. Stał tam Gato ze zgrają zbirów.
- Ohhh.... Jakie to uroczę- zaśmiał się - Dobrze, że ten bachor nie żyje! Przez niego mam złamaną rękę. I tak był bezużyteczny. - na Zabuze podziałało to jak płachta na byka. Wiedział, że tak tego nie zostawi. Ostatkami sił wstał i przegryzł bandaż tkwiący na ustach.
- Mogę was prosić o kunai? - zwrócił się do dwójki z Liścia. Dziewczyna tylko kiwnęła głową i rzuciła mu zwykły kunai. Ten złapał go w zęby i ruszył, jak najszybciej na zgraję z Gato na czele. Oczywiście przywódca jako pierwszy zwiał. Natomiast Momochi przedzierał się przez coraz większą ilość wojowników. Z pleców wystawała mu już niezła kolekcja noży, mieczy i różnej innej broni. W końcu dopadł Gato i zabił go.
- To jakiś potwór! - krzyczeli ludzie ze zgrai Gato, ustępując Momochiemu z drogi. Ten wykończony, chwiejąc się szedł w stronę ciała Haku. Padł przy ważnej dla siebie osobie, wydając ostatnie tchnienie.
- Skoro Gato nie żyje, to kto nam zapłaci? - odezwał się jeden z podwładnych Gato.
- Nie dostaniecie nic. - dwójka z Liścia odwróciła się za siebie. Stał tam Inari wraz z Tazuną.
- A co taki szczeniak może nam zrobić- zaśmiali się zbójcy.

- Nie jestem sam. - Nagle do tej dwójki dołączyła cała męska część społeczeństwa. Przerażeni wojownicy zaczęli się wycofywać, a za nimi w pościg ruszyli mieszkańcy wioski.           Kakashi i Noriko spojrzeli na siebie, po czym skierowali się w stronę swoich towarzyszy. Sakura płakała nad ciałem Sasuke, myśląc, że już po nim. Jednak szarowłosy ją uspokoił. Wspólnie opatrzyli jego rany, po czym ruszyli w kierunku domu Tazuny. Gospodarz już tam był. Po dość długich namowach drużyna 7 zgodziła się zostać do zakończenia budowy mostu, by zobaczyć jego otwarcie.

czwartek, 9 lipca 2015

Cześć wszystkim!
Jak zapewnie wiecie, a nawet na 100% - są wakacje, czyli wyjazdy itp., dlatego jeszcze nie pojawił się nowy rozdział. Mam jednak dla was dobrą wiadomość. Jest on już napisany! Więc (wiem, nie zaczyna się zdania od  ''więc'', ale oj tam oj tam :p) wystarczy, że wrócę do domu, gdzie jest mój skarb (czyt. laptop). Czyli nowy wpis pojawi się od 2 do 4 dni.
Pozdrawiam ;)