czwartek, 3 września 2015

Rozdział 7 Coś zaczyna się dziać w Konoha.

Wiem, że bardzo długo nie dodawałam rozdziału, za co was bardzo, ale to baaardzooo was przepraszam. Mam nadzieje, że mimo tego dalej będziecie chętni do odwiedzania tego bloga. Liczę na was ;)
@Akane Ivona   Mam wielką nadzieję, że wreszcie doczekany rozdział Ci się spodoba i że porzucisz byś o zabiciu mnie :P Także zachęcam Cię do pisania częstszych komentarzy, bo one naprawdę pomagają hehehe....
*******
          Drużyna 7, tak jak obiecała, została do zakończenia budowy mostu. Trwało to tydzień, podczas którego młodzi shinobi odbywali pod okiem swojego kapitana mordercze treningi. Wreszcie nadszedł dzień, na który czekała cała osada. Otwarcie Mostu. Z tego powodu zorganizowano festyn. Pierwszy od wielu lat. Poustawiano wiele stoisk. Ludzie się cieszyli, żartowali. Gdy zniknął Gato, ludzie mogli spokojnie odetchnąć.
          Blond-włosa kunoichi siedziała na dachu jednego z budynków przy głównej ulicy. Zapadł już wieczór, więc wszystko powoli się rozkręcało. Na ulicy oświetlonej przez piękne lampiony, pojawiało się coraz więcej ludzi ubranych w yukaty. Dzieci biegały od stoiska do stoiska nie mogąc napatrzyć oczu tążnorodnością. Nastolatkowie brali udział w różnych konkursach chcąc się wykazać, rozerwać bądź odpocząć od ostatnich wydarzeń. Natomiast starsi już mieszkańcy spędzali miło czas na rozmowach i jedzeniu smakołyków.
          Noriko zaczęła się zastanawiać gdzie reszta jej drużyny. Kakashi pewnie tak jak ona, zaszyty na dachu czyta swoje zboczone książki. Ale Sakura i Sasuke..? Na odpowiedź nie musiała długo czekać. W dole usłyszała głos swojej koleżanki z drużyny, więc spojrzała w tamtym kierunku. Główną ulicą, ubrana w różowo-białą yukate szła zielonooka, a towarzyszył jej.... Sasuke, także ubrany w elegancki strój. Niebieskookiej nie zdziwiła obecność ich razem, tylko to, że wyglądali jakby świetnie się razem bawili. Na co dzień jest tak, że różowo-włosa uczepi się chłopaka jak rzep psiego ogona, a on natomiast odpychał ją na wszystkie możliwe sposoby. Kunoichi musiała przyznać, że do siebie pasują. „Może jeszcze coś z tego będzie.” pomyślała, a następnie przeniosła wzrok na niebo, na którym pojawiało się coraz więcej gwiazd.
          Spokój dziewczyny został zakłócony przez pojawienie się pewnego osobnika o szarych sterczących włosach i zakrytej twarzy. Wiedziała ona po co tu przyszedł. Czekała ją rozmowa. Kakashi stanął za nią i nie odrywając wzroku od swojej książki, odezwał się.
Kiedy się tego nauczyłaś?
Podczas treningu z Jirayą- zrobiłam krótką przerwe. - Uprzedzę twoje następne pytanie. Tak, wiem o wszystkim.
To tylko się spytam jak?
Połączyłam części łamigłówki. Zastanawia mnie tylko czemu nikt się nie domyśla?
Tak. To dobre pytanie.- przyznał mi rację jounin - Jesteście bardzo podobni. - na to stwierdzenie się tylko uśmiechnęłam. Między naszą dwójką zapadła cisza. Nie była ona tą ciążąca, niemiłą ciszą, tylko taką spokojną, w której każde z nas zagłębiło się w swoich rozmyśleniach. Przerwała ją nastolatka po kilku minutach.
Na razie nie będę pokazywać swoich umiejętności. Niech pozostaną one w sekrecie. - Kakashi rozumiejąc przekaz pokiwał głową.
Po 20 na scenę znajdująca się w wejściu na most, stanął Tazuna. Podziękował wszystkim za przybycie, po czym oficjalnie otworzył most przecinając czerwoną wstęgę. Na koniec poprosił wszystkich o wzniesienie okrzyku na cześć Wielkiego Mostu Drużyny 7 oraz za konohańską drużynę. Sami zainteresowani byli bardzo zaskoczeni zarówno z powodu tej nazwy, jak i z podziękowań mieszkańców. W końcu to ni przepędzili psy Gato. Razem. Jako społeczność, jedna rodzina. Wielka impreza trwała jeszcze długo, lecz shinobi musieli następnego dnia wcześnie wyruszyć, więc udali się na spoczynek.
          Następnego dnia wymienili się podziękowaniami z głównym budowniczym, który wstał specjalnie by ich pożegnać, a następnie wyruszyli w drogę. Tym razem szło im to o wiele szybciej. Mogli poruszać się po drzewach dzięki ostatnim treningom. Tak, więc w domu byli dwa dni później. Oczywiście najpierw udali się do Hokage i złożyli mu raport. Przywódca Liścia był...zdziwiony, ale też dumy z młodych geninów. Po dopełnieniu wszelkich obowiązków Sarutobi-sama puścił wszystkich do domu. Ci jednak mieli inne plany. Całą czwórką udali się do Ichiraku na ramen, by uczcić dobrze wykonaną misje. I tak się złożyło, że stało się to ich tradycją. Ale wracając... Gdy skończyli posiłek, każde rozeszło się w swoja stronę.
          Na blond-włosą 14-latkę czekała w domu wiadomość, którą od razu przeczytała. Była ona od Itachiego Uchihy. Okazało się, że dostał długoterminową misję, więc nie pojawi się jak na razie na ich spotkaniach. Noriko lubiła treningi z ciemnowłosym. Zawsze dawali z siebie wszystko, oczywiście tak by nie wzbudzić sensacji. Jednak nigdy nie dawał jej forów, czego wprost nienawidziła. Niestety w tym wypadku będzie musiała jakoś sama ćwiczyć.
Zacznę od jutra. Nawet mi przyda się trochę odpoczynku. - szepnęła cicho, jakby w przestrzeń niebieskooka kładąc się na łóżku. „Może znajdzie się ktoś z kim sobie potrenujesz.” mruknął Kyubi. „Możeee...” odparła sennie dziewczyna zapadając w sen.
          Od powrotu z misji minęły niecałe 2 tygodnie. W tym czasie dni Uzumaki stały się monotonne. Codzienne wczesne wstawanie, trening z drużyna, jakaś mała misja znowu rangi D, obiad, samodzielny trening na jednym z ogólnodostępnych pól treningowych trwający do późnego wieczora. Łasic jeszcze nie wrócił, więc musiała sobie radzić. Dzisiejszy dzień miał być jednak inny. Z powodu dostania misji przez Kakashiego, drużyna 7 ma trening. Jinjuriki mogła, więc pospać sobie dłużej z czego była niezmiernie zadowolona. Gdy wreszcie się wyspała i ogarnęła to ruszyła na spacer po lasach okalających Konohę. Pogoda była piękna. Szkoda by było jej nie wykorzystać. Gdy tak chodziła, przez zbieg okoliczności trafiła na drużynę 11 prowadzoną przez Guya. Po tym jak ten dorosły człowiek w dziwnym, zielonym kombinezonie dowiedział się kogo jest uczennicą, natychmiast zaproponował dołączenie do treningu. Nastolatka praktycznie od razu się zgodziła. Na początku wykonywali ćwiczenia siłowe typu brzuszki, pompki, itp., by następnie przejść do sparingów. Pierwsza walka Rock Lee – mini Guy vs. Noriko. Był to pojedynek taijutsu. Niebieskooka nie zamierzała pokazywać swoich prawdziwych umiejętności, więc pozwoliła Lee być trochę lepszemu. Po kliku minutach walka się skończyła. Wygrał chłopak, ale Guy pochwalił „Uczennice Swojego Największego Wroga”, że jest naprawdę dobra. Następnie miały walczyć panie. Jednak pogoda postanowiła pokrzyżować im plany – zaczęło padać. Jounin nie chcąc ryzykować chorobą przed Egzaminem na Chunina, zakończył trening. Tak, więc Noriko pożegnała się i następnie oddaliła w swoją stronę zakładając na głowę kaptur bluz, którą zawsze miała przy sobie.
          Kunoichi szła przed siebie nie zważając na okolice zagłębiona w rozmyśleniach. Egzamin na Chunina. Tym razem miał się odbyć w Wiosce Liścia. Z każdym dniem w osadzie pojawiało się coraz więcej obcokrajowców, których ze zwykłej ciekawości obserwowała. Kilku wydawało się naprawdę silnych i chętnie stoczyła by z nimi pojedynki. Jednak ich drużyna nie dostała jeszcze zgłoszeń do przystąpienia. Było to spowodowane nieobecnością Hatake, czy może Hokage stwierdził, że są jeszcze za słabi. Nie to nie możliwe.... Przecież świetnie wykonali tamtą misję, która w końcu została zapisana jako rangi B. Mieli odpowiednie umiejętności. No może Sakurze jeszcze trochę brakowało, ale jednak się starała! Najwidoczniej trzeba jeszcze poczekać. Niebieskooka dalej by tak dumała gdyby nie głosy z pobliskiej uliczki, które wydawały się być znajome. Prowadzona jakby instynktem ruszyła w ich kierunku.
Ja Przep... - ten należał do jakiegoś małego, widocznie teraz przestraszonego chłopca.
Nauczę Cię szacunku do starszych osób bachorze! Jak zaraz... - ten był bardziej męski?, bynajmniej to on wystraszył malca.
Uspokój się! Przecież on nie zrobił tego specjalnie! - „Ooo...To chyba ta twoja różowo-włosa koleżanka.” nawet lis się obudził. Najwidoczniej coś się tam działo. „Co ty na to Kurama, by się trochę zabawić?” zaśmiała się cicho w myślach dochodząc po cichu do tej głośnej grupki. Teraz już widziała całą scenę. Dwójka trochę starszych nastolatków – chłopak, który trzymał za koszulkę chłopca i dziewczyna stojąca obok należeli, sądząc po opaskach do Piasku. Na przeciwko stała Sakura z dwójką jakiś dzieciaków po bokach. Jeszcze raz przyjrzała się uwięzionemu chłopcu. Ten głupi kask... I jeszcze głupszy szal... To Konohamaru.
Radze Ci się uspokoić i puścić tego chłopca. - odezwała się Noriko spokojnym głosem, zwróciła tym na siebie uwagę wszystkich zamieszanych. Wszyscy mogliby się w tym momencie zgodzić ze sobą – nie zauważyli jej.
A co ty mi możesz zrobić?!! Nie muszę Cię wcale słuchać!! - chłopak z Piasku widocznie wściekł się jeszcze bardziej.
Jak chcesz to nie musisz mnie słuchać, ja Ci nie będę nic robić, ale pewnie jesteś świadom, że nie jesteś u siebie na podwórku. Tu jesteś jako gość i jeżeli zaatakujesz kogoś z tej osady możesz trafić do więzienia i to w najlepszym przypadku. Natomiast w najgorszym to skończy się to wojną. Czyżbym o czymś zapomniała... - 14-letnia kunoichi chwilkę się zastanawiała, po czym uśmiechając się po lisiemu (przez kaptur, było widać tylko usta) kontynuowała. - Ten chłopiec to Konohamaru Sarutobi, wnuczek naszego przywódcy, Trzeciego Hokage - Hiruzena Sarutobiego. - chłopak nie wiedział co zrobić. Z jednej strony miał ochotę nas wszystkich zabić, a z drugiej nie chciał rozpoczynać wojny.
Lepiej jej posłuchaj! - kolejny znajomy głos. Tym razem Sasuke. Niestety to nie poskutkowało, więc zaczęłam powoli się zbliżać. Krok za krokiem. W kompletnej ciszy.... Nagle przeciął ja zimny, ostry głos.
Puszczaj go, Kanguro! Nie po to tu jesteśmy. - po drugiej stronie drzewa, na którym znajdował się młodszy Uchiha, zmaterializował się jakby w pisaku kolejny genin. „Czuję od tego chłopaka coś dziwnego.” chcąc nie chcąc niebieskooka jinjuriki musiała przyznać temu futrzakowi rację. W tym czasie ten nadpobudliwy shinobi, czyli najprawdopodobniej Kanguro puścił jak najszybciej konohańczyka. Cała sytuacja została rozwiązana, więc Uzumaki ruszyła dalej przed siebie. Zatrzymał ją jednak głos. Znów ten zimny, niewyrażający nic, a przez to przerażający.
Ty, w kapturze... Jak się nazywasz? - konohanka chwilę się zastanawiała. W końcu nie przestając iść, rzuciła.
Moje imię nie jest Ci do niczego potrzebne teraz. Najwyżej dowiesz się w swoim czasie. - nim ktokolwiek się zorientował, dziewczyna zniknęła za najbliższym zakrętem.

******
Dobra. Jesteście po przeczytaniu rozdziału, który miejmy nadzieje się podobał, co zakomunikujecie mi za pomocą komentarzy - na które, nie ukrywam liczę. 
Zbaczając z tematu. Jak tam wasze pierwsze dni w szkole po wakacjach? Chcecie ich powrotu czy może czekaliście, aż zacznie się rok szkolny? Jeśli chodzi o mnie to chciałabym jeszcze trochę wolnego, ale cieszę się, że znowu zobaczyłam się ze znajomymi z klasy. Niestety powrót do szkoły ma też swoje złe aspekty. Jakiś przykład? Proszę bardzo. W środę. 2 września 2015 roku, czyli w pierwszy, prawdziwy dzień szkoły. Na pierwszej lekcji, którą okazał się być język polski. Zostałam spytana   ;(..... A wy mieliście jakieś przygody? 
PS Czekam z niecierpliwością na odpowiedzi. :D oraz na same komentarze xd 

3 komentarze:

  1. Rozdzialik świetny ale nieco się opierdzielasz z wstawianiem notek. Fajnie się czytało ale za krótko jak na czas oczekiwania... No cóż pozdrawiam i zapraszam do siebie:D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny choć krótki. Mam nadzieje że następny rozdział pojawi się już niedługo. Zapraszam też do siebie na http://mizuki-i-kasumi-uzumaki.blogspot.com/ .


    Kuroko :)

    OdpowiedzUsuń

  3. Hej! :3

    Twój blog pt. "Świat Noriko Uzumaki" został właśnie dodany do spisu W Przestworzach M&A W imieniu załogi dziękuję za wybranie naszego spisu i zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów ---> Boskie Nowiny.

    Pozdrawiam! Rin-chan ;)

    OdpowiedzUsuń