No i mamy kolejny rozdział. Mam nadzieje, że będzie się podobał. Miłego czytania
**************
Nastał
kolejny dzień. Drużyna
Kakashiego po zjedzeniu śniadania
razem z Tazuną ruszyła
na budowę. Nie było
tam zbyt wiele do roboty, więc
każdy zajął
się sobą
przy okazji pozostając
czujnym. W pewnym momencie na moście
wybuchła panika. Zaczęła
pojawiać się
mgła. Wszyscy budowniczy
zaczęli uciekać
do wioski, do swoich domów. Shinobi Konohy szybko zebrali się
koło siebie i wyglądali
przeciwnika. Długo nie
musieli czekać. Z mgły
naprzeciwko nich wyszedł
ich stary znajomy – Zabuza oraz jak się
okazało tajemniczy Anbu.
„A jednak miałam rację”
odezwała się
w myślach Noriko.
- Teraz
dokończymy to co nam
przerwano, Kakashi. - odezwał
się Momochi.
- Już
nie mogę się
doczekać. - odpowiedział
Hatake, wyciągając
kunai i odsłaniając
lewe oko.
- Wiesz
co robić, Haku. - zwrócił
się do swojego kompana
Zabuza.
- Hai. -
gdy tylko zamaskowany odpowiedział,
zniknął w lustrze, które
się koło
niego zmaterializowało,
po czym zniknęło. Zabuza
i Kakashi nie czekając na
nic ruszyli do ataku. Na początku
spierali się bronią.
Ten pierwszy swoim wielkim mieczem, a drugi zwykłym
kunai. Nikt nie mógł
zdobyć przewagi, więc
odskoczyli od siebie. Równocześnie
zaczęli składać
pieczęcie.
- Suiton:
Suirydan no Jutsu - wypowiedzieli obaj i po chwili dwa ogromne wodne
smoki zderzyły
się
ze sobą
nad ich głowami.
Nim woda całkowicie
opadła,
oni znowu zwarli się
ze sobą.
Atak. Unik. Parowanie. I tak cały
czas.
W
tym samym czasie kawałek
dalej, trójka geninów z Konohy starała
się
przeciwstawić
ninja w masce. Mimo, że
współpracowali
tak jak ich uczył
sensei, to nie dawali rady. Przeciwnik był
dla nich za silny. Postanowili po raz kolejny zaatakować.
Wszyscy chwycili za kunai i ruszyli. Dla przeciwnika nie było
to problemem. Najpierw zajął
się
Sakurą,
która pod wpływem
kopnięcia
odleciała
spory kawałek
i straciła
przytomność.
Pozostałej
dwójce udało
się
jakoś
zrobić
uniki i oddalić
się.
- Zostaliście
sami. Załatwię
to szybko. - odezwał
się
zamaskowany i stworzył
pieczęć.
Dookoła
niego i dwójki czternastolatków zaczęły
powstawać
lodowe lustra. Shinobi Mgły
wszedł
do jednego z luster i po chwili był
już
w każdym.
Sasuke jako użytkownik
Katon spróbował
zniszczyć
to więzienie.
- To
nic nie da. - dobiegł
ich głos
ze wszystkich stron - Jesteście
zdani na moją
łaskę. -
w jednej sekundzie przygotował
senbony i nimi rzucił.
Konohańczycy
zdążyli
tylko wyciągnąć
kunai, by się
obronić.
Udało
im się.
- No
nieźle.
Ale co powiecie na to. - ponowny atak senbon. Tylko tym razem o wiele
szybciej. Ledwo, ale znowu im się
udało.
Zamaskowany przypatrywał
się
im przez chwilę.
- Nie
jesteście
tacy najgorsi. Niestety nie mam wyboru. Muszę
was zabić. -
kolejny atak był
inny. Najpierw z jednego lustra wyleciał
starszy shinobi atakując
młodych
ninja, po czym chował
się
do przeciwnego lustra i stratował
z następnego.
Działo
się
to jednak tak szybko jakby kilka osób atakowało
geninów. W końcu
atak się
skończył.
Dzieciaki ledwo stały
na nogach. Noriko przymknęła
oczy i przykucnęła
na jedno kolano. „Kurama masz jakiś
pomysł
co zrobić?”
spytała
się
swojego bijiu. Nie doczekała
się
jednak odpowiedzi, bo usłyszała
krzyk Sasuke.
- Głupia!
Uważaj! -
zdążyła
otworzyć
oczy jak poczuła,
że
jest popychana. Leżała
na plecach a nad nią
wisiał
ciemnowłosy.
Po chwili osunął
się
jej w ramiona.
- Jakie
poświęcenie.
Szkoda, że
na nic się
zda. - blond włosa
usłyszała
głos
swojego przeciwnika. Odłożyła
ostrożnie
Sasuke na ziemie i podniosła
się.
Została
sama. „Noriko, jedynym sposobem na uwolnienie się
jest użycie
mojej chakry.” usłyszała
potężny
głos
lisa.
- Pora
na ciebie. - odezwał
się
ponownie zamaskowany.
- Jeszcze
zobaczymy. - odezwała
się
pewnie Noriko. Po chwili dookoła
niej zaczęła
krążyć
czerwono-pomarańczowa
chakra. Powietrze zaczęło
robić
się
naprawdę
gęste.
- Co
to jest! - po głosie
można
było
wyczuć,
że
zamaskowany jest zdziwiony i przerażony.
- Zaraz
będzie
koniec twojego jutsu. - powiedziała
niebieskooka. Chakra dziewięcioogoniastego
jeszcze bardziej zwiększyła
swoja ilość
i lodowe lustra zaczęły
pękać.
Gdy pękło
ostatnie lustro przeciwnik geninów został
odepchnięty.
- Czym
ty jesteś? -
tym razem szepnął
przestraszony.
W
tym czasie u Kakashiego i Zabuzy trwała
zacięta
walka. Właśnie
odskoczyli od siebie, gdy poczuli ogromne ilości
chakry.
- Cóż
za chakra, aż
czuć
od niej nienawiść,
zło,
a nawet chęć
zabijania. - powiedział
uśmiechnięty
Zabuza spoglądając
w stronę
walki swojego towarzysza. Nie widział
jednak nic, ponieważ
wszystko zasłaniała
mgła.
„Kyubi!! Muszę
szybko to skończyć!”
krzyczał
w myślach
szaro-włosy.
- Koniec
zabawy, Zabuza. - odezwał
się
zwracajac uwagę
przeciwnika na siebie. Szybko złożył
pieczęcie
- Kuchiyose no Jutsu. - dookoła
Momochiego pojawiło
się
osiem psów ninja i wszystkie w jednej chwili rzuciły
się
na niego. Wynik był
taki jakiego oczekiwał
Hatake. Demon z Ukrytej Mgły został
unieruchomiony. „Pora teraz na koniec”. Ponownie zaczął
składać
pieczęcie.
W jego dłoni
pojawiła
się
jakby kula wyładowań
elektrycznych. W powietrzu rozszedł
się
świergot
1000 ptaków.
Noriko
napierała
na swojego przeciwnika dalej używając
chakry swojego przyjaciela. Anbu ledwo unikał
jej ciosów. W końcu
oberwał
z prawego sierpowego i odleciał
na parę
metrów. Gdy się
podniósł
stanął
jak wryty.
- Zabuza-san. -
szepnął
tylko, po czym zniknął
w lustrze. Niebieskooka wiedząc
gdzie ruszył
jej przeciwnik wycofała
chakre Kuramy i ruszyła
za nim. W stronę
walki swojego senseia. Jednak nie spodziewała
się
widoku jaki ujrzała.
Tuż
przed Zabuzą
stał
jego towarzysz, który przyjął
na siebie cios Kakashiego Hatake. Cios ostateczny. Jego maska, już
wcześniej
przez nią
nadpęknięta
zaczęła
się
zsuwać.
Gdy całkowicie
spadła,
ukazała
twarz młodego
mężczyzny,
wyglądającego
na góra 18 lat, o kobiecej urodzie. Jounin Konohy wyciągnął
swoją
rękę
z jego ciała,
a to opadło
bezsilnie na ziemie.
- Kakashi,
my będziemy
już
spadać. - odezwał
się
Pakkun, po czym wszystkie psy zaczęły
znikać.
- Kontynuujmy
naszą
walkę,
Kakashi. - powiedział
Zabuza nawet nie parząc
na martwe ciało.
- Właśnie
zginął
twój towarzysz, w twojej obronie. Nie obchodzi cię
to? - spytał
sharinganowiec przypatrując
się
mu.
- To
była
zwykła
broń,
narzędzie
w moich rękach.
Narzędzia
się
kiedyś
psują
i trzeba je wymienić
na nowe. - odezwał
się
beznamiętnie.
- Powinieneś
choć
teraz, ten jeden raz potraktować
go z szacunkiem. W końcu
oddał
za ciebie życie. -
tym razem głos
zabrała
blond-włosa.
- W
tym momencie nie jest dla mnie już
nic wart. -skierował
te słowa
bardziej do siebie - Walczmy dalej.! - tym razem słowa
wypowiedział
do szaro-włosego.
- Sensei,
mogę
się
nim zająć? -
niebieskooka spojrzała
na nauczyciela. Kakashi przyjrzał się swojej uczennicy, po czym kiwnął lekko głową na znak zgody.
- A
co ty mała
dziewczynko możesz
mi zrobić?
Rozśmieszyć
mnie na śmierć? -
zaśmiał
się
Zabuza zaczynając
iść
w jej kierunku.
- Dużo
więcej
niż
myślisz. -
szepnęła
tak, że
tego nie usłyszał.
Następnie
wyjęła
z kabury jeden kunai i nim rzuciła.
- Tylko
to potrafisz? - śmiał
się
nadal Momochi. Postanowił
że
jak broń
zbliży
się
na odpowiednią
odległość
to ją
po prostu złapie.
Dziewczyna tez czekała
na odpowiednią
chwilę.
Zabuza w ogóle nie przejmował
się
kunoichi, całą
swoją
uwagę
skupił
na kunaiu. Jakie było
jego zdziwienie, gdy dojrzał,
że
to nie taki zwykły
kunai, tylko potrójny. Nie zdążył
nawet pomyśleć
gdzie już
taki widział,
bo niebieskooka pojawiła
się
przy nim w żółtym
błysku,
by następnie
wbić
mu owy kunai w brzuch. Starsi ninja byli zszokowani. Mgły,
bo pokonała
go taka dziewczyna, a Kopjujący
Ninja, ponieważ
ostatni raz widział
tą
technikę
ok. 14 lat temu. „Muszę
z nią
porozmawiać.”
rzucił
w myślach
Kakashi. Noriko szybko wyszarpnęła
ostrze z brzucha przeciwnika a ten zaczął
upadać
na ziemię.
- Jesteś
silną
kunoichi. - odezwał
się
plując
krwią -
Już
chyba wiem co chciałaś
mi wcześniej
przekazać.
Teraz gdy umieram chciałbym,
by był
przy mnie Haku. Byśmy
się
spotkali w zaświatach.
Ale to raczej będzie
niemożliwe... -
znowu kaszlnął
krwią. -
Ja trafię
do najgorszych głębi
piekła,
a on w piękne
miejsce, czyste, dokładnie
tak jak on... - krew znowu my przeszkadzała -
Dla mnie nie będzie
tam miejsca.
- Nigdy
nie wiesz co cię
czeka. - odezwała
się
stojąc
nad nim.
- Chciałbym
go ujrzeć
ten ostatni raz... - Zabuza próbował
się
podnieść
lecz marnie mu to szło.
W końcu
Hatake się
nad nim zlitował
i zaniósł
go do jego towarzysza. Był
taki szczęśliwy,
że
może
go ujrzeć
ten ostatni raz. Gdy tak na niego patrzył,
wydawało
mu się,
że
on tylko śpi.
Tę
miłą
chwilę
przerwał
śmiech.
Wszyscy spojrzeli w jego kierunku. Stał
tam Gato ze zgrają
zbirów.
- Ohhh....
Jakie to uroczę. -
zaśmiał
się -
Dobrze, że
ten bachor nie żyje!
Przez niego mam złamaną
rękę.
I tak był
bezużyteczny. - na Zabuze podziałało to jak płachta na byka. Wiedział, że tak tego nie zostawi. Ostatkami sił
wstał
i przegryzł
bandaż
tkwiący
na ustach.
- Mogę
was prosić
o kunai? - zwrócił
się
do dwójki z Liścia.
Dziewczyna tylko kiwnęła
głową
i rzuciła
mu zwykły
kunai. Ten złapał
go w zęby
i ruszył,
jak najszybciej na zgraję
z Gato na czele. Oczywiście
przywódca jako pierwszy zwiał.
Natomiast Momochi przedzierał
się
przez coraz większą
ilość
wojowników. Z pleców wystawała
mu już
niezła
kolekcja noży,
mieczy i różnej
innej broni. W końcu
dopadł
Gato i zabił
go.
- To
jakiś
potwór! - krzyczeli ludzie ze zgrai Gato, ustępując
Momochiemu z drogi. Ten wykończony,
chwiejąc
się
szedł
w stronę
ciała
Haku. Padł
przy ważnej
dla siebie osobie, wydając
ostatnie tchnienie.
- Skoro
Gato nie żyje,
to kto nam zapłaci? -
odezwał
się
jeden z podwładnych
Gato.
- Nie
dostaniecie nic. - dwójka z Liścia
odwróciła
się
za siebie. Stał
tam Inari wraz z Tazuną.
- A
co taki szczeniak może
nam zrobić? -
zaśmiali
się
zbójcy.
- Nie
jestem sam. - Nagle do tej dwójki dołączyła
cała
męska
część
społeczeństwa.
Przerażeni
wojownicy zaczęli
się
wycofywać,
a za nimi w pościg
ruszyli mieszkańcy
wioski. Kakashi i Noriko spojrzeli na siebie, po czym skierowali się w stronę swoich towarzyszy. Sakura płakała
nad ciałem
Sasuke, myśląc,
że
już
po nim. Jednak szarowłosy
ją
uspokoił.
Wspólnie opatrzyli jego rany, po czym ruszyli w kierunku domu
Tazuny. Gospodarz już
tam był.
Po dość
długich
namowach drużyna
7 zgodziła
się
zostać
do zakończenia budowy mostu, by zobaczyć jego otwarcie.